|
Rozmowy bardów Pogaduchy trzeźwych lub mniej trzeźwych bardów
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Nemesis
Herszt
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 6496
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/666
|
Wysłany: Śro 19:51, 20 Cze 2012 Temat postu: "Eksperymentalne metody nauczania języków" by Nem |
|
|
<b>Wybrane metody nauczania języków</b>
Wydawać by się mogło, że przez tysiąclecia nic się w metodyce nauczania nie zmieniło i nie odbiega to za bardzo od prawdy, bo zmieniło się bardzo niewiele. Kolejne genialne, najnowszej generacji metody nauczania bardzo szybko okazywały się równie lub bardziej nieskuteczne od poprzednich. Ucząc się jak uczyć dochodzę do wniosku, że tak naprawdę bardzo niewiele zależy od nauczyciela, a jeśli już nawet zależy, to od jego poświęcenia, zamiłowania i charakteru, niekoniecznie od wykształcenia, znajomości wykładanego przedmiotu czy choćby kwalifikacji. Do takich wniosków można było dojść bez studiowania metodyki nauczania i czuję się trochę wyrolowana. Postanowiłam spisać najciekawsze metody nauczania jakie poznałam w trakcie studiów byście mogli podzielić się ze mną swoimi wnioskami, które, nie ukrywam, będą dla mnie bardzo cenne. Im jesteście młodsi, tym cenniejsze. Natomiast dla was przeczytanie tego tekstu będzie przydatne, ponieważ da wam szansę zapoznania się z ciekawymi metodami uczenia, które będziecie mogli zastosować w swojej własnej edukacji.
Będę używała metodologicznej terminologii dla wygody, tutaj jest legenda:
TG lub L2 – „Target language” – język, którego się uczeń uczy.
L1 – język rodzimy.
Resztę terminów postaram się tłumaczyć dla waszej wygody.
<b>Metoda Klasyczna</b>
Znana zapewne każdemu uczniowi języka niemieckiego czy rosyjskiego, dlatego, że nauczyciele owych przedmiotów najczęściej nie należą do liberalnych i porywających osób. Jest nastawiona na literaturę języka oraz na gramatykę. Umiejętnością jaką się wynosi z lekcji prowadzonych w ten sposób jest translatoryka (tłumaczenie) a także znajomość gramatyki TG. W teorii tego języka zdanie jest podstawową komórką języka, którą należy rozkładać i analizować do porzygu. Słowa tłumaczy się za pomocą podawania zamienników w L1. Uczniom przychodzi zapamiętywać kolumny słownictwa i całe tabelki schematów gramatyki. Oznacza to, że podręczniki wyglądają jak te do fizyki lub matematyki. Logiczne myślenie ogranicza się do szukania podobieństw między językami. Pisanie i mówienie jest ograniczone do udzielania odpowiedzi. Rola nauczyciela to oczywiście „controller”, decyduje o tym co się dzieje na lekcji, udziela informacji, poprawia błędy, rola ucznia to… no cóż, niewolnik. Wszystkie wyjaśnienia i instrukcje podaje się w L1.
Metoda ta zapewne wydaje wam się archaiczna, mnie także, ale bywa stosowana do dzisiaj w wieeelu szkołach.
<b>Metoda bezpośrednia</b>
Skupia się bardziej na mowie i język jest tam formą komunikacji. Uczy się poprzez imitowanie, najpierw się słucha, później odtwarza. Uczeń poprawia się sam, nauczyciel ogranicza swoją rolę do bycia źródłem informacji, poznaje się nie tłumaczenia słów ale ich znaczenie, bo źródła języka są najczęściej wyjętym elementem kontekstu, np. naturalne wyjęte z życia dialogi, wnioski gramatyczne wyciągane na podstawie poznanych zdań, nowe słownictwo poznawane od razu w kontekście, i oswajanie ucznia z kulturą kraju TG. Uczę się w ten sposób japońskiego, bardzo kosztowna do opracowania metoda, ale przynajmniej w moim przypadku wyjątkowo skuteczna.
<b>Metoda audio-lingwistyczna</b>
Ta metoda wywołała w mojej klasie chyba największą wesołość. I wcale nie jest to dla mnie dziwne. Jeszcze gdy chodziłam do podstawówki mówiło się o niej jako o czymś niewiarygodnie genialnym i słyszałam nawet jak ostatnio Gab w dyskusji o edukacji mi ją polecił. Tymczasem… To chyba jedna z najmniej skutecznych jaką można zastosować na biednych uczniach. Słynny system SITA, o którym większość z was na pewno słyszała opiera się w połowie na tej metodzie, w połowie na jeszcze śmieszniejszej… Ale do tego dojdziemy.
Metodę tę wymyślił niejaki Chomsky i w wielu krajach stosowano ją zanim odkryto jej całkowitą nieskuteczność. Sadzano studentów w wyciszonych kabinach ze słuchawkami na uszach i odtwarzano im, monotonnie zdanie po zdaniu, dialogi niby z życia wzięte (tzw. „Real life dialogs”), które kazano im powtarzać z identyczną intonacją. W tym czasie nauczyciel odgrywał im scenki lub pokazywał różne przedmioty, które miały się im kojarzyć z poznawanymi słówkami. Oczywiście wydano mnóstwo pieniędzy na dźwiękoszczelne kabiny, zestawy mikrofonów, słuchawek, rekwizyty, aktorów nagrywających scenki… Natomiast w rezultacie uczniowie potrafili wybudzeni w środku nocy wystukać z siebie setki wyuczonych na pamięć zdań wraz z ich tłumaczeniami i niemal nic poza tym.
<b>Sugestopedia</b>
Ta chyba należy do moich ulubionych jeśli chodzi o rozrywkę jaką dało mi uczenie się o niej. Niejaki Georgi Lozarov, psycholog bułgarski doszedł do wniosku, że najskuteczniej uczą się języka dzieci, należy więc zinfantylizować ucznia do poziomu dziecka i wkładać wiedzę wprost do jego podświadomości za pomocą hipnozy. Używał do tego muzyki i rytmu. Słyszałam o tej metodzie już w liceum i mocno mnie rozbawiła. Natomiast psychologowie chyba niezmiennie w nią wierzą.
Najważniejsza dla tej metody była szybka nauka jak największej ilości słówek i idiomów. Uczniowie byli zmuszani do odstawienia alkoholu i papierosów i przez sześć dni uczestniczyli w kursie, w którym byli zniewoleni i całkowicie poddani prowadzącemu. Usadzano ich w wygodnych fotelach, a muzyka wprowadzała ich w stan relaksacji. Wtedy w rytmie ich serca (który był mierzony na bieżąco) podawano im słówka i idiomy, a także przykładowe dialogi, posuwając się nawet do wyśpiewywania ich. Słuchacz musiał być w tym czasie w stanie alfa, tzn. tuż przed snem, ale jeszcze nie śpiąc. O dziwo ważne jest by nauczyciel był dobrze ubrany, taktowny, tajemniczy i nieomylny (czyli standardowe techniki wszystkich psychologów), entuzjastyczny, zmotywowany. Metoda ta jest najbardziej eksperymentalna ze wszystkich i prowadzone są najzaciętsze debaty nad jej skutecznością. Ja sama nie jestem do niej przekonana, większość uczniów w trakcie takiej nauki zwyczajnie zasypia. SITA mocno na niej bazuje.
<b>Total physical response</b>
(Całkowicie fizyczne reagowanie)
Jest to jedna z zabawniejszych metod i na pewno znajduje swoje zastosowanie w nauczaniu dzieci czy ludzi upośledzonych. Można za jej pomocą nauczyć ludzi najbardziej podstawowych wiadomości o języku, z drugiej strony ma swoje gigantyczne ograniczenia i nie jest możliwa do używania między dorosłymi. Wymyślił ją James Asher, który jest kolejnym profesorem psychologii. Wg tej metody L2 powinno się uczyć identycznie jak L1 i to w jak najmłodszym wieku.
W metodzie tej nauczyciel w ogóle nie używa L1, zamiast tego wydaje komendy, które sam na sobie prezentuje, np. „usiądź”, „wstań”, „idź”, „stój”. W ten sposób w podświadomości ludzkiej nie odnotowują się tłumaczenia czynności na L1, tylko bezpośrednie powiązania między czynnościami a ich określeniami w języku. Redukuje to stres uczniów, urozmaica im czas, daje sporo zabawy i wprowadza naturalną kolej rzeczy, to jest – bierne czynności (słuchanie) są pierwsze. Nauczyciel ma rolę prowodyra zabawy, poprawia też uczniów, gdy i oni zaczną mówić, nie przymusza do niczego i czeka na naturalne reakcje. Uczeń zupełnie bezstresowo sam uczy się na swoich i cudzych błędach w trakcie gier i zabaw typu roleplaying czy innych kinestetycznych działaniach.
Jakkolwiek chwalona, dla mnie osobiście ta metoda byłaby torturą. W trakcie nauki nienawidzę ruszać się z ławki. Pewne jest natomiast, że wiedza zdobyta w ten sposób zostaje w głowie na bardzo długo.
<b>Community language learning</b>
(Nauka języków za pomocą wspólnoty)
Kolejna metoda została wymyślona przez profesora psychologii i doradcy (nie wiem co on mógł doradzać) Charles’a Curran’a. Moje tłumaczenie tej metody nie jest przypadkowe, dlatego, że naprawdę na jej potrzeby tworzy się w klasie niewielką wspólnotę, w której odgrywa się role. Nauczyciel pełni rolę jedynie człowieka-komputera. Na czym to polega? Klasa siada w kółku, bez ławek, jedynym ich materiałem jest dyktafon, którego używa nauczyciel. Każde z uczniów po kolei może się zwrócić do dowolnego ucznia w klasie i rozpocząć z nim dialog. Zaczyna w L1 mówiąc cokolwiek chce, dlatego, że to klasa decyduje o tym, jakich słów chce się nauczyć. Wygląda to mniej więcej tak:
Uczeń 1 do Ucznia 5: Ładna dzisiaj pogoda.
Nauczyciel tłumaczy: It’s nice weather today.
Uczeń 1: Isa najs weder tuday.
Kiedy uczeń uzna, że wymawia zdanie już wystarczająco dobrze nauczyciel włącza dyktafon i nagrywa je. Następnie podchodzi do ucznia pięć i czeka na jego odpowiedź.
Uczeń 5: Zaiste - [odpowiada, jakże naturalnie. Miał wszakże na myślenie całe pięć minut.]
Nauczyciel tłumaczy: Yes indeed.
Uczeń 5: Jesindyd.
Później gotowy dialog jest klasie odtwarzany.
Szczerze powiedziawszy to nawet po głębszym przemyśleniu nie jestem w stanie zrozumieć jakie by to miało mieć odzwierciedlenie w wynikach nauki. Wydaje mi się, że im szczersze chęci i bardziej idealistyczne założenia tym do straszliwszych efektów się dochodzi, bo oto ostatnia metoda którą postanowiłam opisać i chyba najbardziej przerażająca ze wszystkich.
<b>The silent way</b>
(Cicha metoda)
Wynaleziona przez Caleba Gattegno, amerykańskiego edukatora, który wręcz słynny jest ze swej cichej metody. O jego założeniach mogę wyczytać z notatek, że są „not really specified”. Wg niego uczenie się L2 musi różnić się od uczenia się L1, tak aby owe języki się nie myliły i nie były łączone ze sobą. Duży nacisk kładzie się również na to, by uczenie się nie było procesem naturalnym a „artificial approach” (w wolnym tłumaczeniu „sztucznym podejściem”). Uczy się będąc całkowicie cichym i nie wydając dźwięków, dlatego, że to sprzyja koncentracji; z kolorowych schematów, tabeli, ilustracji i specyficznie przygotowanych materiałów. Uczeń skupia się na swoich własnych doświadczeniach i odkryciach, którymi nie może się podzielić i musi motywować się sam.
Taka metoda na pewno może mieć plusy, ale w samodzielnej nauce - ciężko mi sobie natomiast wyobrazić jej skuteczność w klasie. Pomyśleć, że nam nauczyciele mogą kazać ją stosować dodatkowo bez tych fajnych materiałów.
Podsumowując powyższe muszę stwierdzić, że to dość dobrze, że uczymy się języków tak, jak się uczymy. Na pewno w każdym przypadku tym, co przyczynia się do szybszego przyswajania wiedzy jest ciekawość, dobrowolność i naturalność. Wszelakie eksperymenty są niezłe o ile zastosuje się je jednorazowo w formie rozrywki. Jedynym, co musi mieć nauczyciel prócz przedmiotu nauczanego jest wyrozumiałość i niewypalający się zapał. Poza tym zaangażowanie i nieustająca świadomość tego, jak to było być uczniem. W dalszym ciągu jeśli chodzi o naukę języków, jako, że uczę się od zera już czwartego i każdego z nich uczyłam się inną metodą mogę wam powiedzieć, że jedyną skuteczną jest oglądanie filmów, czytanie książek lub komiksów i komunikowanie się z native speakerem. Jakikolwiek nauczyciel staje się konieczny dopiero na późnym etapie do rozwiewania wątpliwości, podobnie jest z ćwiczeniami czy jakimikolwiek zadaniami gramatycznymi. To, co jest kluczowe dla nauki języka, to motywacja, zapał i samozaparcie.
A jak wy myślicie?
_______________________________________________________________
Bibliografia:
Materiały udostępniane na wykładach dr Łukasza Salskiego na przedmiocie "Metodyka nauczania języka angielskiego".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Noemi
Dołączył: 01 Mar 2012
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/666 Skąd: Opoczno
|
Wysłany: Śro 22:11, 20 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Metoda izolacji fajna, podoba mnie się,ale znając mnie kimnełabym się. ^^ Także cicha metoda oraz tzw. powtarzania,która stosujesz za pomocą płyt w nauce języka japońskiego także jest bardzo przydatna.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Noemi dnia Śro 22:13, 20 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noemi
Dołączył: 01 Mar 2012
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/666 Skąd: Opoczno
|
Wysłany: Śro 22:20, 20 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Metoda klasyczna i bezpośrednia łącza się ze sobą praktycznie w każdej szkole więc uważam je za najbardziej praktyczne. klasyczna wiąże ze sobą pisownię oraz jest dobra dla wzrokowców tak samo jak metoda cicha. Także działa choć wolę praktykę. Bezpośrednia wiąże ze sobą tłumaczenie filmów bez napisów, czytanie książek, porozumiewanie się itp. dlatego te 3 metody uważam za najbardziej praktyczne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kij
Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 357
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/666
|
Wysłany: Wto 21:30, 26 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z podsumowaniem. Nie da się nauczyć niczego na siłę. Im więcej wkładamy w coś wysiłku tym lepiej to idzie, niezależnie jaką metodą, a ta jest kwestią drugo lub trzeciorzędną.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nemesis
Herszt
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 6496
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/666
|
Wysłany: Śro 1:56, 27 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
A co myślicie o uczeniu z pomocą korepetytora? Co mógłby dla was robić żeby jak najłatwiej było się wam uczyć?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alschida
Dołączył: 22 Lip 2012
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/666 Skąd: Płock
|
Wysłany: Pon 12:16, 30 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Uczenie z drugą osobą, nie ważne, czy to zwykły szkolny nauczyciel, wykwalifikowany (do jakiegoś stopnia) korepetytor czy kolega, który pomaga nadrobić zaległości powinno, według mnie, być podzielone na 2 części.
1) wyłożenie podstaw
Nauczyciel przedstawia podstawowe zagadnienia gramatyczne, takie jak szyk zdania, najprostsze odmiany i proste słownictwo. Uczy nas budować banalne zdania, takie jak "Idę do domu." "Moja szkoła znajduje się niedaleko urzędu pocztowego." Wprowadza wyrażenia, czasem o bardziej zawiłych strukturach, których uczeń nie musi rozkładać na części gramatyczne, zapamiętuje je "na pałę" ale ma świadomość "umiem już się przedstawić, powiedzieć ile mam lat, jakie mam zwierzątko".
2) Lekcje zaczynają nabierać formy konkretnego dialogu przeprowadzanego z nauczycielem, który mimochodem podrzuca nowe słownictwo, poprawia błędy i na przykładzie zdań wprowadza powoli kolejne struktury gramatyczne. Z czasem gramatyka wchodzi do łba uczniowi, dialogi wydłużają się, nauczyciel skupia się bardziej na kontrolowaniu coraz ambitniejszych wypowiedzi ucznia, zadawaniu pytań, nakłanianiu do przemyśleń, dodaje kolejne słówka.
W końcu w czasie trwania zajęć język rodzimy przestaje być używany.Uczniowi podsuwa się coraz rozleglejsze publikacje, książki, zachęca do oglądania filmów w nauczanym języku, a następnie do prowadzenia dyskusji.
Takie połączenie metody klasycznej i bezpośredniej W TEORII jest stosowane w polskich szkołach i wiele podręczników jest do tego dostosowane.
I tu jest pies pogrzebany, bo teoria rzadko ma coś wspólnego z praktyką. Przez kilkanaście lat nauki, spotkałam się z czymś takim, tylko na lekcjach języka rosyjskiego w szkole i na dodatkowym angielskim.
Wiele zależy od podejścia nauczyciela, tego, czy potrafi zainteresować językiem, jak dobiera literaturę przydatną na lekcji itp.
Przykład mojego liceum:
2 nauczycielki od rosyjskiego, 2 grupy zaczynające naukę od podstaw (stworzone z uczniów z klasy humanistycznej, biologiczno-chemicznej i matematyczno -fizycznej, czyli totalny misz masz zainteresowań i predyspozycji), ten sam podręcznik ("ukochane" Nowyje Wstrieczi)
I tak, magicznym sposobem moja grupa na ruska chodziła zadowolona (no oczywiście nie wszyscy, bo kilkunastu osobom nie dogodzisz) a druga z przerażeniem siedziała blada pod ścianą wkuwając na pamięć tabelki, mając wiecznie kartkówki i odpytki w stylu "Odmień czasownik żyć, szybko!". Ja przez 3 lata nie miałam innej formy sprawdzianu niż napisanie zdania czy dłuższej wypowiedzi. I może moja gramatyka czasami się wiesza, ale nie miałam np problemu dogadać się z Krisznówkami podczas zakupów na Woodstocku, chętnie czytam jakieś drobniejsze teksty po rosyjsku i z tkliwością patrze na cyrylicę, kiedy odpalam animce na ruskich serwerach.
Podsumowując, korepetytor powinien być kimś, kto zainteresuje nas językiem, wtłoczy do łba podstawy i będzie rozwijał naszą leksykę, poprawiając jakieś ewentualne błędy.
Taak, nudzi mi się w domu niemożebnie i dlatego to napisałam xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nemesis
Herszt
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 6496
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/666
|
Wysłany: Pon 13:27, 30 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Nudzi ci się w domu, a polecić ci fajnego animca? ;p
Co do całego tego zarażania zainteresowaniem językiem, skupienia się na czynnościach naturalnych i przyjemnych to muszę się zgodzić. I tak sądzę, i zawsze będę utrzymywać, że języka można się nauczyć samemu oglądając filmy i czatując z obcokrajowcami. Alschi, widziałaś naszego gildiowego chomika?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alschida
Dołączył: 22 Lip 2012
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/666 Skąd: Płock
|
Wysłany: Pon 13:47, 30 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Widziałam, ale nie zaglądałam do niego zbyt głęboko. Nudzi mi się, bo mam taki błyskawiczny internet, że czekając aż się animiec załaduje, mogłabym polecieć do Japonii, wyżebrać od ludzi pieniądze na dvd, kupić, wrócić, nauczyć się japońskiego i obejrzeć w oryginale... Tak więc nudzi mi się kiedy czekam na załadowanie...
Próbował ktoś nauki w typowym tandemie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nemesis
Herszt
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 6496
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/666
|
Wysłany: Pon 16:29, 30 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Nie wiem co to tandem. Chciałabyś się uczyć japońskiego? Mamy mnóstwo materiałów do nauki na chomiku. To jeśli nie animiec to może chciałabyś ciekawą mangę, komiks, książkę?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alschida
Dołączył: 22 Lip 2012
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/666 Skąd: Płock
|
Wysłany: Pon 22:59, 30 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
O ile mój mały mózg nie pomylił pojęć, tandem- dorywasz jakoś Japońca i uczysz go polskiego, a on Cie uczy japońskiego. Taka pomoc wzajemna.
Do japońskiego się zbieram jak pies do jeża, jakoś mam takiego farta, że zawsze jak już się zbiorę w sobie, to coś się dzieje. A były piękne plany, że w końcu opanuje kurs, który mam od roku, w te wakacje...
Do niczego w te wakacje nie mogę znaleźć serca, książki zostawiam w połowie... Za dużo wolnego czasu, mój umysł nie potrafi tego zrozumieć xD
[EDIT]
a najbardziej mnie przeraża, że na studiach będę musiała się uczyć angielskiego...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Alschida dnia Wto 10:26, 31 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nemesis
Herszt
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 6496
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/666
|
Wysłany: Czw 1:27, 02 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Angielski nie jest trudny jeśli masz jakąkolwiek styczność z kulturą anglojęzyczną.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alschida
Dołączył: 22 Lip 2012
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/666 Skąd: Płock
|
Wysłany: Czw 8:57, 02 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Czasem jak trzeba, to się obejrzy jakiegoś animca z angielskimi napisami, czy przeczyta mangę której nikomu się na polski nie chciało tłumaczyć, piosenek się posłucha, a jak ktoś z anglojęzycznego przyjedzie, to i dogadać jako-tako się idzie... W końcu w teorii od przedszkola się tego badziewia uczę... I wiem, ze potrzebny niby, ale jestem straszliwie zniechęcona przez liceum...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nemesis
Herszt
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 6496
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/666
|
Wysłany: Pią 16:52, 03 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Mam kilka ciekawych podręczników do angielskiego i książek po angielsku na chomiku gildiowym jeśli chcesz ^^. Poza tym mam świetną bazę mang po angielsku. W ten sposób nauczysz się języka najszybciej.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Andriej
Dołączył: 26 Wrz 2011
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/666
|
Wysłany: Śro 21:17, 08 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
A co do metod nauczania: mnie raczono metodą klasyczną, czy to niemiecki, angielski, rosyjski, czy łacina (wg kolejności poznawania) z różnymi efektami. Prawda jest taka że jak ktoś się chce nauczyć to ma znacznie większe szanse powodzenia niż ktoś komu to obojętne, lub nie chce(się). W moim przypadku było inaczej, bo z gramatyki jestem leszczem w każdym języku, w tym nawet polskim, bo... a w sumie sam nie wiem czemu jakoś tak mam. Słownictwo wchodzi mi znacznie łatwiej, może dlatego że od małego oglądałem telewizję niemiecką (jeszcze czasy jak bajki na polskich kanałach to tylko na dobranockę i wczesnym rankiem, a tam całe dnie i to anime leciało ^^ ). Z angielskim miałem pierwszą styczność po przeprowadzce w obecne miejsce zamieszkania (wcześniej okolice Rzeszowa, i tylko niemiecki) i braki w słownictwie bez problemu nadrobiłem... Czytając różne poradniki na różnych forach (najczęściej od gier) po angielsku, tudzież oglądając filmy... I z tego co obserwuję czasem to metoda tego typu się najczęściej sprawdza (bo kuzyni, coniektórzy znajomi robią to samo i podobny efekt)... Niestety nie ma taka metoda odzwierciedlenia w przedmiotach ścisłych ale sama zasada (jak chcesz się nauczyć to prędzej "wejdzie") już jak najbardziej...
Poza tym dochodzi czynnik "Jak się chce to się potrafi..."
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Andriej dnia Śro 21:18, 08 Sie 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nemesis
Herszt
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 6496
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/666
|
Wysłany: Śro 22:38, 08 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Nom, powiedziałyśmy to powyżej ;p Nauka jest tym skuteczniejsza im naturalniejsza i bardziej samodzielna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|