Autor |
Wiadomość |
Nemesis |
Wysłany: Śro 0:00, 10 Paź 2012 Temat postu: |
|
Jak już wyjdzie całość to mam zamiar przeczytać to wszystko od nowa, serio. Nigdy nie czytam książki dwa razy, ale ta daje mi taką rozkosz jak picie miodu pitnego lub jedzenie waty cukrowej. Nie do znudzenia. I kupię wszystkie części, to postanowione. A tymczasem uraczę się dwoma tomami strachu mędrca. To jakieś 1300 stron, ale modlę się by starczyło chociaż na tydzień. Dzisiaj musiałam siłą się wstrzymywać by nie skończyć pierwszego tomu. Jeszcze tylko 20% i możliwe, że nie wytrzymam i zjem to przez noc ;c. To jak mieć w domu kinder maxi king lub zupki chińskie ;c Chciałbyś na potem ale zjadasz z chwilą w której uświadomisz sobie, że możesz ;3. |
|
|
Ravi |
Wysłany: Wto 16:58, 09 Paź 2012 Temat postu: |
|
Oj, tak, potwierdzam. Ja osobiście pamiętając jak niesamowicie wciągające było "Imię wiatru", korzystając z tego, że połowę zapomniałem, boję się sięgnąć po "Strach mędrca" dopóki nie wyjdzie cała saga. Nadal pamiętam jak "Imię" przeczytałem całe w Empiku, bo nie miałem kasy, żeby kupić, ani internetu, żeby ściągnąć ebooka.
I absolutnie nie polecam nikomu tego czytać, dopóki nie wyjdzie całość. Naprawdę, to jest nie do wytrzymania, kiedy ta książka się kończy i nie ma kontynuacji.
Btw. Nem, być może dlatego ja czytam tak mało. Jeśli dla mnie samo czytanie książki jest mniej przyjemne niż jej skończenie, jeśli zaczynam liczyć strony do końca, to ją odkładam i biorę się za coś innego. Lubię mieć przyjemność z podróży, a nie z osiągnięcia celu, tym bardziej, jeśli nieznanego. |
|
|
Nemesis |
Wysłany: Wto 14:20, 09 Paź 2012 Temat postu: |
|
Dzisiaj rano przeżyłam coś niezwykłego. Zazwyczaj mamy tak, że lubimy kończyć książkę bardziej niż czytać. Satysfakcja jest większa niż przyjemność, więc liczymy ile jeszcze stron do końca, przeglądamy rozdziały. Ja czytam teraz książkę, którą muszę siłą sobie dozować, żeby nie połknąć jej całej na raz, a ilekroć do niej usiądę nie mogę się od niej oderwać. Kiedy jej główny bohater powiedział "i tak za długo opowiadam już uniwersytecie" usłyszałam swoje jęknięcie "nie", bo tak naprawdę te dwa tomy po 800 stron w których opowiadał o swoim dzieciństwie i uniwersytecie wydały mi się niewystarczające. Chciałam żeby opowiadał o uniwersytecie bez końca, a potem o wszystkim innym, choćby w 30 tomach po 800 stron bo, do diabła, opowiada tak dobrze, że zaczynam rozumieć sens istnienia literatury. Ta książka jest bezczelna, niewymuszona, naturalna, swobodna, nie nadęta i nie nazbyt lekka, po prostu tak diabelsko dobra, że po skończeniu, w oczekiwaniu na kolejne tomy będę musiała ją przeczytać od nowa, a potem jeszcze raz. Mam tak tylko z trzema tytułami, więc "Imię wiatru" i dalsze tomy "Sagi o królobójcy" uważam za efekt konszachtów z szatanem i czarnej magii. |
|
|
Nemesis |
Wysłany: Nie 12:03, 09 Wrz 2012 Temat postu: |
|
;// Nie wiem o co ci chodzi Szlaczku, ale to zaczyna być męczące. |
|
|
Szlaczek |
Wysłany: Sob 17:00, 08 Wrz 2012 Temat postu: |
|
Poza tym, jest gorzej napisany niż księga (szkoda, że Nem dostrzega kunszt słowa w wyrażeniach, których nie rozumie), więc nie będzie rozczarowania PLO po przezytaniu KJD, jeśli zaczniesz od PLO. |
|
|
Młodzik |
Wysłany: Pią 14:51, 07 Wrz 2012 Temat postu: |
|
Pan Lodowego Ogrodu. Nie czytałem lepiej napisanej fantastyki rozrywkowej. Poza tym mocno wychodzi ponad przeciętność. Jeśli zamierzasz przeczytać już-zaraz, to radziłbym ci się wstrzymać do listopada. Trzeci tom kończy się wyjątkowo wrednym cliffhangerem, a czwarty (i ostatni) wychodzi 6 grudnia. |
|
|
Kij |
Wysłany: Pią 14:15, 07 Wrz 2012 Temat postu: |
|
Co do Grzędowicza, Młodzik, co polecasz na pierwszą pozycję tego autora? |
|
|
Młodzik |
Wysłany: Pią 6:49, 07 Wrz 2012 Temat postu: |
|
Nie, nie miałem na myśli żadnej złośliwości. Może po takim czasie zupełnie inaczej spojrzysz na Księgę. Ja kilka razy wracałem do różnych książek i często zmieniałem zdanie na ich temat. Jesteśmy jeszcze dość młodzi i nieukształtowani, więc wszystko może się zmienić. |
|
|
Nemesis |
Wysłany: Pią 0:01, 07 Wrz 2012 Temat postu: |
|
Sądzisz, że tak wcześnie dosięgnie mnie demencja i zacznę się cofać w rozwoju? Cisną mi się na usta same złośliwości, i to skierowane nie w stosunku do książek, więc lepiej pójdę już spać. |
|
|
Młodzik |
Wysłany: Czw 22:14, 06 Wrz 2012 Temat postu: |
|
No to przykro mi, że sie nie poznałaś na Księdze. Może za dziesięć lat spróbuj ponownie. |
|
|
Nemesis |
Wysłany: Czw 22:00, 06 Wrz 2012 Temat postu: |
|
Ej, serio nie ;p Podeszłam do Księgi z nabożną gotowością na coś wspaniałego. |
|
|
Młodzik |
Wysłany: Czw 19:25, 06 Wrz 2012 Temat postu: |
|
Prędzej mój opis nie oddaje tego tak jak trzeba, "Widma" są straszliwie smutne.
A ty za punkt honoru postanowiłaś sobie nie znosić Grzędowicza, więc zupełnie nie dziwi mnie twoja opinia . |
|
|
Nemesis |
Wysłany: Czw 19:22, 06 Wrz 2012 Temat postu: |
|
Księgę. Nie twierdzę, że to złe. Twierdzę, że twój opis mnie nie zachęcił. Co też nie znaczy, że twierdzę, że opis zły. |
|
|
Młodzik |
Wysłany: Czw 19:18, 06 Wrz 2012 Temat postu: |
|
Masz na myśli Księgę Jesiennych Demonów, czy Pana Lodowego Ogrodu?
Tak, najłatwiej jest stwierdzać, czy coś jest dobre czy nie bez przeczytania tego. Gratuluję . |
|
|
Nemesis |
Wysłany: Czw 19:13, 06 Wrz 2012 Temat postu: |
|
Hm wątpię, żeby dzieła Orbitowskiego było wielkie. Już Księga Jesiennych Demonów miała być szałowa. A jest... Hmm po prostu słaba. Rozpędza się, rozpędza a potem opada jakąś prostacką akcją. Ujawniona magia okazuje się po prostu magiczna, a ja wychodzę w czytania rozczarowana. |
|
|
Młodzik |
Wysłany: Czw 17:55, 06 Wrz 2012 Temat postu: |
|
O matko, no to dorzućmy trochę wiedzy literaturoznawczej.
W rzeczywistym świecie, jak mąż tłucze żonę i dzieciaki, jak byle szkolna sprzątaczka żyje od pierwszego do pierwszego, a pijaczyna od butelki do butelki to jest to nudne, prozaiczne, raczej pożałowania godne. Bo to życie bez dodatków.
Ale literaci już dawno zrezygnowali z maksymalnie realistycznego oddawania świata w książkach, bo literatura nie ma być symulacją rzeczywistości. Więc większą głębię możesz znaleźć w najbardziej naturalistycznie opisanym chlaniu jakiegoś pijaczyny niż widząc coś takiego na własne oczy, bo jeśli autor jest odpowiednio wielki z takiej sceny może zrobić wielowarstwowe arcydzieło.
Wielka literatura nie jest prozaiczna, właśnie dlatego że jest wielka. Stąd też zupełnie nie rozumiem twojego gadania o prozaiczności pewnych tematów jakich podejmują autorzy, to wszystko kwestia talentu.
"Widma" nie są prozaiczne, właśnie przez to, co kryje się pod materia fabuły. I jeszcze - z każdą kolejną stroną fantastyki jest tam więcej i więcej, brzytwa Lema jak najbardziej spełniona. |
|
|
Nemesis |
Wysłany: Czw 17:29, 06 Wrz 2012 Temat postu: |
|
Myślałam, że mówimy o książkach, i że to nie jest temat na prywatne uprzejmości. |
|
|
Szlaczek |
Wysłany: Czw 14:46, 06 Wrz 2012 Temat postu: |
|
Obyczajowość =/= przyziemność =/= prozaiczność. Spójrz sobie kiedyś na swoje sytuacje emocjonalne. Na pewno są obyczajowe, ale prozaicznymi byś nie nazwała. Choć przyziemne bywają. |
|
|
Nemesis |
Wysłany: Śro 23:11, 05 Wrz 2012 Temat postu: |
|
=,= boże jakie śmieszne. Mam na myśli prozaiczność. Stopień obyczajowości. Normalności podejmowanego przede wszystkim problemu. |
|
|
Młodzik |
Wysłany: Śro 22:59, 05 Wrz 2012 Temat postu: |
|
3/4 książek fantastycznych jest bardziej przyziemnych od tej. Zresztą zupełnie nie rozumiem twojej defincji przyziemności, chyba że masz na myśli wszystko wokół siebie . |
|
|